Biało-czerwoni znowu wygrywają!
Biało-czerwoni lepsi od Izraelczyków
W poniedziałek nasza reprezentacja piłki nożnej zmierzyła się się z Izraelczykami na Stadionie Narodowym w Warszawie. Po ostatnim wygranym, lecz nie w pełni udanym meczu w Skopje, było widać że biało-czerwoni są zmotywowani do zwycięstwa nad Izraelem. Na pewno przyczyniła się do tego chęć zyskania jak największej przewagi nad resztą przeciwników w Grupie G, a także rozgrywanie spotkania na Stadionie Narodowym – był to powód do dumy.
Agresywna czerwień
Już od początku spotkania biało-czerwoni pokazywali agresywny styl gry. Było widać, że komunikacja między zawodnikami była lepsza niż w ostatnim meczu z Macedonią Północną i z łatwością rozumieli siebie nawzajem. Pozwoliło im to na lepsze wyprowadzanie ataków, przez co Polacy zdominowali całą pierwszą połowę. Doskonale było widać, że obrona Izraelu cały czas się gubi i nie wiedzieli jak powstrzymać przeciwnika. Były próby strzałów z daleka oraz dośrodkowań. Izraelski bramkarz radził sobie z obroną strzałów, do czasu gdy Lewandowski prostopadłym podaniem doprowadził piłkę w pole karne do Krzysztofa Piątka, który doskonale wykorzystał swoją szansę i zdobył gola uderzając pod poprzeczką. Ciekawym aspektem jest zachowanie Piątka po zdobytej bramce, a mianowicie brak jego cieszynki ze „strzelającymi pistoletami”, jednak jest to zrozumiałe ze względu na napiętą sytuację polityczną pomiędzy Polską, a Izraelem.
Przeciwnik bez szans
Pierwsze minuty drugiej połowy były dość spokojne. Akcja zmieniła się podczas dośrodkowania Grosickiego, którego zagranie do środka pola karnego zostało zablokowane ręką przez izraelskiego obrońcę – sędzia zadecydował jedenastkę! 56′ do rzutu karnego podchodzi Lewandowski i zmienia wynik na 2:0! Na kolejną bramkę długo nie musieliśmy czekać. Dziury w obronie Izraela wykorzystał Zieliński, który długim podaniem przed pole karne zagrał do Grosickiego, a ten zamienił to w piękną bramkę! 58′ – biało-czerwoni prowadzą 3-0! Trzy bramkowa przewaga kompletnie dobiła przeciwnika i pokazała, że nie mają pomysłu na grę i ponownie zaczynają się gubić. Polacy nie zaprzestali ataków na bramkę przeciwnika. W 84′ bramkę zdobywa Kądziora, który wszedł na boisko zaledwie kilka minut wcześniej.
Można śmiało stwierdzić, że poniedziałkowy mecz był idealny dla Polaków, którzy zdominowali przeciwnika nie dając mu najmniejszej szansy na zdobycie choćby jednej bramki.
Coraz bliżej Euro
Biało-czerowni są już coraz bliżej zagrania na Euro 2020. Wypracowaliśmy sobie dużą przewagę nad resztą drużyn z Grupy G – posiadamy 12 punktów, a drugi Izrael 7. Ciekawostką jest fakt, że jako jedyna reprezentacja straciliśmy ani jednej bramki po 4 meczach reprezentacyjnych. Możemy być szczęśliwi, ponieważ drużyny takie jak Francja, Niemcy, Belgia, Włochy i Hiszpania już nie mają bilansu do zera! Na następne mecze naszej reprezentacji musimy poczekać do września – zmierzymy się najpierw ze Słowenią na wyjeździe, a kilka dni później czeka nas mecz domowy z Austrią. Mam nadzieję, że biało-czerwoni powtórzą sukces z EURO 2016!
Polacy lepsi od Macedończyków!
Polacy coraz bliżej występu na Euro 2020
Polacy siódmego czerwca nasi piłkarze rozegrali mecz wyjazdowy przeciwko Macedonii Północnej. Był to ich trzeci mecz rozegrany w ramach kwalifikacji do Euro. Już w najbliższy poniedziałek odbędzie się kolejny mecz z Izraelem, który odbędzie się na Stadionie Narodowym w Warszawie. Czy nasze białe orły poradzą sobie i zdobędą kolejne punkty?
Chaos na boisku
Od początku gry mogliśmy zauważyć wielką chęć walki u obu drużyn. Już w 5′ byliśmy bliscy stracenia bramki, gdy po strzale z dystansu Elmasa Fabiański wypuścił piłkę, lecz na szczęście sytuacja została uratowana przez Bednarka. Polacy popełniali dużo błędów, co było spowodowane złą komunikacją i brakiem zrozumienia. Grali zbyt chaotycznie, a nasz przeciwnik był w pełni opanowany. Macedończycy wyglądali w pierwszej połowie znacznie lepiej – mieli pięć sytuacji bramkowych. To cud, że przy tak słabej i niezorganizowanej obronie udało nam się nie stracić bramki.
Przebudzenie Polaków
Czyżby Jerzy Brzęczek w trakcie przerwy przedstawił w szatni biało-czerwonym jakąś nową taktykę na wygranie meczu, czy to zwykłe szczęście? W 46′ Brzęczek postanowił zmienić Frankowskiego, za którego na boisko wszedł Piątek – minutę później zdobył bramkę dając naszym prowadzenie! To się nazywa wejście smoka! PIO PIO PIO
Ten gol odświeżył Polaków i sprawił, że zaczęli podejmować próby ataku na bramkę przeciwnika. Jednak najważniejszym celem na resztę tego spotkania było zdobycie 3 punktów i utrzymanie się na fotelu lidera Grupy G. Macedończycy mieli jeszcze dwie dobre sytuacje, dzięki którym mogli zmienić wynik meczu. Na szczęście interwencje Fabiańskiego były perfekcyjne i nie pozwolił im na to.
Ostatni gwizdek, a wynik meczu się nie zmienił. Polacy wyjeżdżają ze Skopje mając 9 punktów!
Jest problem
Po meczu Maciej Rybus podczas wywiadu powiedział ; – Trudno mi mówić o pomyśle selekcjonera, jestem pierwszy raz u niego na zgrupowaniu. Wiemy, że styl nie podoba się kibicom i dziennikarzom. Nam też nie.
Piłkarze i dziennikarze się zgadzają co do Brzęczka – celem jest zdobywanie punktów, a sposób ich osiągania? Wielu skarży się na jego taktyki meczowe lub po prostu – na ich brak. Przynajmniej tak to wygląda. Pytaniem jest, czy Brzęczek się poprawi, czy zarząd pod napływem pretensji ze strony zawodników będzie musiał zmienić obecnego selekcjonera. Zobaczymy.
City zdobywa puchar Premier League!
City może świętować
City oraz Liverpool w poprzednią niedzielę rozegrali ostatnią kolejkę w angielskiej ekstraklasie, w której obie drużyny walczyły w decydującym meczu o tytuł zwycięzcy Premier League w sezonie 2018/19. Mimo podobnej sytuacji, zwyciężył lepszy.
City „kontra” Liverpool
Grający na wyjeździe Manchester City rozgromił swojego rywala z Brighton aż 4 do 1. Od początku meczu było widać mobilizację zawodników Niebieskich do wygrania tego meczu. Agresywny styl gry przyczynił się do stracenia bramki, jednak City wychodziło już nie z takich sytuacji. Szybko doprowadzili do remisu, a następnie wypracowali sobie wysoką przewagę nad przeciwnikiem. Na listę strzelców wpisali się: 27′ – Murray (Brighton), 28′ Aguero, 38′ Laporte, 63′ Mahrez, 72′ Guendogan (City). Zdobywając 3 oczka zdobył jedno punktową przewagę nad Liverpoolem, który również wygrał swój mecz z Wolverhampton 2:0. Podobnie jak City, drużyna Jurgena Kloppa pokazała agresywny futbol. Dominacja nad przeciwnikiem była szokująca. Jednak mimo starań, The Reds musieli pogodzić się z brakiem tytułu za sezon 18/19, jednak wciąż mają szansę na zdobycie tytułu Ligi Mistrzów. Dwie bramki w tym spotkaniu zdobył senegalczyk Sadio Mane. Który podzielił się koroną strzelców z Mohamedem Salah’em oraz Pierre-Emerick Aubameyang’iem. Cała trójka zdobyła w tym sezonie po 22 bramki!
Oba zespoły rozegrały bardzo dobry sezon. City uzyskało 98 punktów, a Liverpool 97, co daje im jedną z większą ilości zgromadzonych punktów od lat.
MC miało szansę na uzyskanie chyba najważniejszego trofeum klubowego jakim jest puchar Ligi Mistrzów. Niestety nie udało im się to i w dwumeczu zostali wyeliminowani przez Tottenham Hotspurs ( 0:1 – 78′ Son Heung-Min, 4:3 – 4′ , 21′ Sterling, 7′,10′ Son Heung-Min, 11′ Silva, 59′ Aguero, 73′ Llorente ).
Osobiście mam nadzieję, że w przyszłym sezonie Niebiescy z Manchesteru sięgną po więcej i zdobędą więcej niż jedno trofeum! Ich zespół oraz gra naprawdę zasługuje na zdobycie najważniejszego tytułu w klubowych rozgrywkach piłkarskich.
PSG odnosi wielką porażkę w lidze!
Walka na szczycie
Podczas ubiegłej 32 kolejki spotkań we francuskiej Ekstraklasie, wielokrotny mistrz Francji, a także lider tabeli Paris Saint-Germain, przegrał mecz wyjazdowy z Lille, które plasuje się na fotelu wice lidera. Nie zmieniło to jednak sytuacji w tabeli Ligue 1. PSG pozostawiło swoich rywali bardzo daleko w tyle. Różnica punktów między drugim Lille wynosiła aż 16, a nad trzecim Lyon’em 19. Lider oraz wice lider tabeli ma zagwarantowany udział w rundzie grupowej Ligi Mistrzów.
PSG jeden, Lille pięć…
Sytuacja na boisku zaczęła rozwijać się dość szybko, obie drużyny pokazał agresywną grą co przyczyniło się do tego, że już w 7 minucie padł samobójczy gol, który dał gospodarzom prowadzenie. Nie trzeba było jednak czekać długo na odpowiedź PSG. 4 minuty później bramkę wyrównującą spotkanie zdobył Bernat, który jeszcze w pierwszej połowie został ukarany przez arbitra czerwoną kartką i musiał się pożegnać z dalszą grą. W końcówce drugiej połowy nie wydarzyło się już nic ciekawego.
Od pierwszego gwizdka w drugiej połowie mogliśmy oglądać znakomitą grę zawodników Lille, było widać, że są pewni siebie i wiedzą co chcą osiągnąć tego wieczoru. Nastawili się na pokonanie lidera francuskiej Ligue 1. Już na początku objęli prowadzenie zdobywając 3 gole w bardzo szybkim czasie. Ostatni gol, który dobił paryżan padł w 84 minucie, dając szokujący rezultat zwycięstwa aż czterema bramkami.
Drużyna gospodarzy miała ogromny powód do świętowania. To zwycięstwo śmiało można nazwać ich najlepszym meczem sezonu, za to paryżan najgorszy mecz sezonu, a nawet od kilku sezonów. PSG jest znane z ogrywania wielu drużyn w Ligue 1, natomiast ten dzień był dla nich bardzo pechowy. Dodatkowo trzeba podkreślić fakt, że jest to ich pierwsza wygrana z drużyną z Paryża od siedmiu lat, zwyciężyli wtedy grając mecz domowy 2-1.
Jestem bardzo ciekawy, co zawodnicy Lille zaprezentują w przyszłym sezonie Ligi Mistrzów 2019/2020. Czy znowu wszystkich pozytywnie zaskoczą?